czyli jestę hardcorę.
się nam zamarzyło szumu fal. oddechu. szerszej perspektywy.
grube majty, skarpety, czapy i szaliki... krótkie dni, zachód słońca o 15:50. cud, miód.
grube majty, skarpety, czapy i szaliki... krótkie dni, zachód słońca o 15:50. cud, miód.
jeden krótki weekend, pięć rzeczy na krzyż, a walizka się nie domyka. ale nic to.
najważniejsze, że patrząc na morze osiągam upragniony zen. jakbym stała na końcu świata. wszystko się może wydarzyć. bezkres a na pustej plaży tylko my.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz