czwartek, 21 listopada 2013

kierunek morze

czyli jestę hardcorę. 

się nam zamarzyło szumu fal. oddechu. szerszej perspektywy.
grube majty, skarpety, czapy i szaliki... krótkie dni, zachód słońca o 15:50. cud, miód. 

jeden krótki weekend, pięć rzeczy na krzyż, a walizka się nie domyka. ale nic to.

najważniejsze, że patrząc na morze osiągam upragniony zen. jakbym stała na końcu świata. wszystko się może wydarzyć. bezkres a na pustej plaży tylko my. 










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz