środa, 13 listopada 2013

pom pom

dawno, dawno temu... za górami, za lasami... popełniłam wpis w wyniku mojej fascynacji pomponami. o tu. miałam oczywiście mocne, bardzo mocne, postanowienie, że koniecznie muszę je zrobić. ale... jak to zwykle w życiu bywa, papieru znaleźć nie mogłam, nie -mąż zaczął straszyć, że on kurzołapa w sypialni gościć to by nie chciał... no i jakoś tak zapał osłabł, a na końcu całkiem sflaczał.

ale, jak to mówią, nie ma tego złego. ewoluowałam - znalazłam sposób by wilk był syty i owca cała. pompony tiulowe. piękne, trwałe, nie straszna im woda - można kąpać w 30 stopniach, no i koty je uwielbiają, a przynajmniej jeden, bo ten drugi woli troczki. i więcej mu do szczęścia nie trzeba.












są boskie i niestety uzależniają ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz