czyli przegląd tygodnia.
a rozgrzeszenie TU. padłam i długo leżałam.
korzystając z okazji chciałam serdecznie i z całego serca podziękować Mai za darmową psychoterapię ;p natchniona JEJ postem zyskałam niezawodne buty remontowe. oooostatnie upolowane jakimś cudem na all. kosmos i pełen odlot. i wiosna przyszła.
portfel schudł o śmieszną kwotę (Bro spadł z krzesła jak się dowiedział) a wycieczka w pełnym słońcu przy +15 stopniach po herbatkę do Żabki i pełne zrozumienia miny napotkanych sąsiadów, z których dało się wyczytać jedno - kolejna fashion victim, bezcenne.
w rzeczywistości z całą pewnością zaliczam się do określenia victim, ale raczej remontu, niemniej jednak chichot wewnętrzny towarzyszący wycieczce zdecydowanie poprawił mi humor.
staropolska zasada głosi, że kolor zrobi Ci dom. biel kocham i kochać nie przestanę, ale... żeby było domowo (a nie sterylnie) musi być chociaż mały kolorystyczny akcent. wystarczą graty w szafie, różowe krzesełko czy żółte lampy under cover. czuje się różnicę, czuje się prawie męki koniec!
a na zakończenie tego posta "ni przypiął ni wypiął" - lochowy update. weko-prycze już są!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz