pędzelki, pędzeleczki. pudełeczka. urocze i śliczne. wszystko i tak o kant... potłuc, bo w realu sprawdził się jedynie stary, wysłużony mini-wałeczek.
ale nic to... przecież liczy się tylko to, że kolor paznokci odpowiednio do okoliczności dobrany!
podobno od przybytku... taaa... może i głowa nie boli, ale twarz jakoś dziwnie wykrzywia.
a w związku z tym, że nie mogliśmy się ostatecznie zdecydować, postanowiliśmy jeszcze kilka próbek dokupić... dla ułatwienia.
gratulacje. hurra! świetna rada wujku! pysznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz