no nie mogę się powstrzymać od pstrykania w kółko na okrągło tych samych zdjęć. to chyba rodzaj terapii... od kryzysu i wyparcia, przez akceptację, aż do miłości. wielkiej. dziennej. światłoczułej. światłozmiennej.
światło dzienne mnie wyleczyło z kompleksów. po zmroku będę najwyżej zapalać świeczki, skupię wzrok w jednym punkcie i przestanę rozglądać się na boki.
światło versus cień
a najpiękniejsze są zachody słońca na naszej wsi w centrum miasta. szkoda tylko, że dźwigi i koparki już w blokach startowych... spieszmy się cieszyć chwilą, jakże ulotną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz