kolejna wyprawa do supermarketu po superżywność zaowocowała napotkaniem supersprzedawcy... w dziale ryb wędzonych. pragnienie makreli była tak silne, że postanowiłam pójść za głosem serca...
- dzień dobry, co podać?
- dzień dobry, to my poprosimy makrelę...
- droższą czy tańszą?
- yyyy... a czym się różnią?
- wielkością... bo producent ten sam :)
po tym jak umarłam ze śmiechu, otrząsnęłam się na chwilę, żeby przyjrzeć się autorowi tak nieoczekiwanego i błyskotliwego poczucia humoru. wiek 20-25 lat, styl - wczesny Jamie Olivier z uśmiechem od ucha do ucha.
zostałam zauroczona, przyjemnie połechtana i wnioskuję o więcej takiej radości w życiu. cieszmy się z byle czego bo nie pozostało nic innego!
no! w myśl zasady, że to co w życiu najlepsze jest za darmo.
no! w myśl zasady, że to co w życiu najlepsze jest za darmo.
a na pożegnanie usłyszałam jeszcze staropolskim zwyczajem:
- idźcie z Bogiem...
co dodało odwagi na całe życie doczesne.
co dodało odwagi na całe życie doczesne.
no sama sobie chciałam... makrelkę! ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz