no tak wyszło jakoś. mroczny obiekt pożądania. kolorystycznie idealnie zgrany z lampami nad stołem. jest. i cieszy oko.
i w sumie mało ważne, że nie bardzo mieliśmy gdzie go postawić. no bo jak trzeba to się miejsce znajdzie. ale to był wyjątkowy wyjątek, bo (z całym szacunkiem dla wielbicieli retro i stylu wiktoriańskiego) nie chciałabym, żeby za chwilę nasze mieszkanie wyglądało tak:
ani tak
do kompletu chcieliśmy jeszcze piękny żółciutki czajnik. o ten
ale jego małość dała nam nieco do myślenia. i ostudziła zapał. bo herbatę pijam hektolitrami. no i litr wody to trochę tego... cenę z godnością przemilczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz