niedziela, 23 grudnia 2012

busy, busy

no dobrze, ostatnio cały czas mamy zapełniony tak, że nie da się igły wcisnąć! wszystkie nieoczekiwane zdarzenia witam soczystym bluzgiem, w nadziei, że się przestraszą i znikną zalęknione. niestety nigdy się tak jeszcze nie stało, ale wychodzę z założenia, że próbować warto!

plan na tydzień wprzód, inaczej się nie dało. ale dzisiaj mam powody do mega dumy. żołnierska musztra i podtrzymywanie powiek na zapałki się opłacało. jak patrzę na to ile udało nam się zrobić to sama się do siebie śmieję. mimo dwóch pełnych etatów, wyjazdów związanych z jednym z nich, malowania remontowego wciskanego to tu to tam, przedświątecznych przygotowań, zakupów, piątkowych zajęć i wspierania różnych szczytnych inicjatyw (szczęśliwie często zdalnie)! ufff... 

wszędzie biegiem, nie trwoniąc cennego czasu i udało się! mam taką refleksję, że duża zasługa tego, że nie biegaliśmy po centrach handlowych w poszukiwaniu bardziej lub mniej trafionych prezentów. cenny czas poświęciliśmy w tym roku na celebrowanie świąt i tworzenie rzeczy własnoręcznie. DIY rządzi. zaczęliśmy od pierniczków, później była choinka (!!!) i ozdoby, a przy tym wszystkim prócz potu i łez, dużo śmiechu i dobrej zabawy. no i satysfakcja przeogromna. da się, trzeba tylko wszystko dobrze zorganizować. no i mieć najlepszego pod słońcem nie-męża, któremu się chce!!! wsparcie elfów z piłą tarczową też się czasem przydaje.

teraz jeszcze tylko śledzie pod pierzynką, barszcz czerwony, sałatka jarzynowa, chleb, ciasto kruche na tartę i możemy zaczynać... aaaaa... o ile dotrwamy ;p






















i nasza mega wypaśna choinka, której nie byłoby bez sprawnej kooperacji z elfami wszystkich cechów ;p ale gdyby ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości, to mam NAPRAWDĘ najwspanialszego nie-męża na świecie!!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz