przyszła, jest i chyba nigdzie się nie wybiera. z przerażeniem obserwuję jak temperatura rośnie coraz bardziej... na minusie. 
okutana ciepłym swetrem, z półlitrowym... kubkiem gorącej herbaty rzecz jasna ;) z zapamiętaniem piekę chleby. nie ma nic lepszego niż piekarnik rozgrzany do 250°C i w sumie byłoby pięknie i zima mogłaby sobie hasać do woli za oknem, gdyby nie przerażająca perspektywa konieczności przekroczenia progu tego przytulnego grajdołka i podróży wielce przyjazną komunikacją miejską. 
a tymczasem grunt to zająć strategiczną pozycję :)
 mamo, chcę być kotem! 



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz