wtorek, 30 lipca 2013

tajemniczy ogród

pogoda szczęśliwe się opanowała i trochę nam odpuściła, a ja nie pamiętam kiedy ostatnio tak się szczerzyłam do ciężkich chmur za oknem. jest czym oddychać, jest pięknie. okazuje się, że do życia nie trzeba nic więcej, tylko tlenu. rześkiego tlenu. bez niego nieważne stają się wszystkie wille, pałace czy wypaśne bryki. 

korzystając z okazji, że na oknem temperatura spadła z 54 do 22°C i mogę swobodnie podnieść rękę, bez ryzyka utonięcia we własnym pocie, zrobiłam balkonową sesję, bo wszystko tak pięknie rośnie, że mogę się gapić godzinami z rosnącym z minuty na minutę poczuciem jedności ze światem, potocznie zwanym stanem zen. 

soczysto, zielono, kolorowo, owocowo i pączkująco. idzie nowe. gdybym nie miała tej przyziemnej świadomości że to tylko (i aż!) balkon, to bym pomyślała, że mam piękny ogród. w nadchodzącej nieuchronnie fazie obłędu może tak właśnie będę sobie myśleć...








do pełni szczęścia brakowało nam jeszcze tylko poziomki. ale już jest. przyjechała, wyczekiwana i wytęskniona. i od razu puszcza nowe listki, kwitnie i ma 2 owoce z czego jeden szykuje się na jutrzejszy deser :D








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz