czwartek, 28 marca 2013

impr(ez)owizacja

okej. czasem (u mnie raczej częściej niż rzadziej) tak bywa, że coś wali po oczach z taką siłą, że człowiek bezbronny rzuca wszystko i wie, że chce. musi nawet! a tu pustka na koncie. czeka więc i czeka, kompulsywnie logując się do banku 15 razy na dobę, jakby te czynności miały spowodować jakiś nagły deszcz pieniędzy albo zahipnotyzować wypłatę, żeby przyszła wcześniej.

jedyna pociecha jest taka, że czekanie wzmaga radość z nadejścia. z dumą prezentuję więc Photo Booth! imprezowy zajmowacz rąk, dzięki któremu można zaoszczędzić na alko i na przekąskach. w sumie świetna inwestycja!


po rozpakowaniu, zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać i razem z Gajką strzeliłyśmy Salvadora ;p


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz