niedziela, 3 marca 2013

jeden wielbłąd, dwie krągłości...





kocia miłość wielką bywa. co z tego, że nie-mąż wyjechał i zostawił całe pół łóżka wolne. Gaj zazwyczaj ochoczo zajmuje jego miejscówkę i zastępuje przywódcę stada. trzeba budować swój autorytet. ale nie dziś w nocy. kot wszakże nieprzewidywalny. najpierw sfochana leżała w najdalszym rogu łóżka, ostentacyjnie demonstrując, gdzie ona ma to wszystko. ale kiedy tylko Mika wpakowała się pod kołdrę i przylgnęła do brzucha niczym rozkoszny termofor, zaczął się mruczący obchód. a trzeba zaznaczyć, że Gajka mocno ekspresyjna jest i jej mruk obudziłby nawet mocno skacowanego. pochód wielkiej szczęśliwości wiódł niestety kilkukrotnie przez moją poduszkę brutalnie przydeptując rozczochrane włosy (cóż... prawdziwe uczucie musi boleć). następnie skierował się pod kołdrę, ale, jako że z Mikiem aż tak wielką miłością się jak dotąd nie darzą, nastąpił zwrot na pięcie i omdlenie połączone z zawłaszczeniem połowy poduszki. mojej poduszki. bo ta druga jakaś podejrzana, trędowata, skoro leży pusta, nieużywana.

a co w tym wszystkim robi głupi człowiek? podtrzymuje kotku tyłek, żeby biedak nie spadł na podłogę.  w takim rozkosznym odrętwieniu i pół-paraliżu oddałam się błogiej drzemce. połowa łóżka stała pusta, a na 70 cm my... we trzy. dla równowagi rano sytuacja się odwróciła. Gaj ze swym pudłem rezonansowym zrobił wślizg pod kołdrę a Mi przygniotła uda słodkim 4,5 kilogramowym ciężarem. 

weekend pełną gębą!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz