sobota, 16 marca 2013

z nosem przy podłodze

poranna niezwykle przytomna rozmowa telefoniczna nie-męża
"dzień dobry czy dziś są Państwo otwarci w sobotę do 13?"

była doskonałą kontynuacją wczorajszego równie przytomnego magistra, opowiadającego o niezbyt szczęśliwym pomniku peowiaka sprzed Zachęty
"...on tak wygląda jakby spadał z tej ławki, a nie śmiertelnie umierał"

i w ogóle zdarzeń dziwnych w stylu - mycie łyżeczki w umywalce w łazience i wycieranie jej papierem toaletowym...

coś ewidentnie wisi w powietrzu...

aż dziw bierze, że później poszło tak gładko. rach, ciach i listwy wybrane. no bo niby jechaliśmy zdecydowani na konkretny model, ale... wyszliśmy z 4 próbkami i typem zupełnie innym niż pierwotny. szczęśliwie w mieszkaniu od razu okazało się, że jednak stara miłość nie rdzewieje i  powróciliśmy do opcji nr 1.




and the winner is:


teraz tylko wszystko wymierzyć i sru. jeden problem z głowy. czy nie mogłoby ze wszystkim iść tak sprawnie? 
tak tak, oczywiście nie ma cudów, podłoga nierówna, będą szpary... ale mówi się trudno. żadne z nas już nie ma siły się tym przejmować. a o ile życie jest piękniejsze :)

-----------
* zdjęcia stąd: http://parkiet.pl/

2 komentarze:

  1. też zamierzam białe zamocować w sypialni w kwietniu:) tylko u nas wybór ograniczony niestety wysokością (gniazdka natynkowe+drzwi balkonowe)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no u nas też miały być w kwietniu... zeszłego roku w dodatku :) i w ogóle remont trwać miał pół roku... ale jak widać miał inne niż my plany.

      a listwy u nas na początku miały być najprostsze, ale jak tak na nie patrzyliśmy, to strasznie ciężko wyglądają i kurzu mega łapią - bo u nas z kolei ich grubość była uzależniona od ościeżnicy drzwi, która jet pancerna jakaś. i tak się idealnie z opaską nie licują, ale o dziwo (i szczęśliwie) wygląda to dobrze :)

      Usuń