sobota, 2 marca 2013

sto

nie wiem jak to się stało, ale jest post numer 100. 

będzie krótko i zwięźle. o tym jak doskonale wyczuliliśmy i uwrażliwiliśmy nasz radar na okazje.

zaczęło się od BoC i 10% promocji na wszystkie krzesła, która rozwiała wszelkie wahania i wątpliwości (jednak presja czasu nie ma sobie równych w mobilizacji do podejmowania decyzji) i krzesło duchowo zagościło na salonach. fizycznie zagości dopiero w kwietniu - to taki ciąg dalszy sagi pt. jak długo można kupować... w tym odcinku: krzesło. 

następna w kolejce była Ikea z 10% rabatem na łóżka, ramy i materace. ale tym razem Ikeę trzeba  porządnie zbesztać. pomimo wielkich plakatów nikt z obsługi wystawiając kwit odbioru łóżka z magazynu zewnętrznego nie wspomniał o promocji. i to nie przypadek, bo nieszczęsne podejście do łóżka robiliśmy dwukrotnie u różnych sprzedawców. akurat po tym sklepie czegoś takiego bym się nie spodziewała, ale cóż... może to taka targówkowa przypadłość. podobno w jankach było zupełnie inaczej. szczęśliwie w przebłysku geniuszu nie-mąż przypomniał sobie o przyczynie naszej wycieczki do sklepu i wydarł rabacik prosto z gardła.

a ostatnim jeszcze cieplutkim, chociaż nie remontowym, hitem była 20% promocja na Riska!!! w sumie nawet opłacało się przez pół roku nosić z zakupem i wciąż go odwlekać ze względu na brak środków i pilniejsze pilności, żeby zaoszczędzić 1/5!!! szczęśliwie korpo wypłaciło właśnie dodatek sportowy, który w znacznym stopniu poratuje sytuację. co więcej zostanie wydany zgodnie z przeznaczeniem - na nasz sport narodowy. polowanie na promocje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz